data publikacji: 08.01.2021
Kategorie:
Główny inspektor sanitarny nałożył na nich ogromną karę za złamanie obostrzeń sanitarnych - oni nie przyjęli mandatu. Właściciele Lodogryfu, który w ostatnich dniach zamienił się w kwiaciarnię na lodzie muszą zapłacić 60 tysięcy złotych po wizycie sanepidu i policji. Państwo Fornalscy na naszej antenie deklarowali, że nie złamali prawa - lodowisko było wcześniej odwiedzane przez inspekcję sanitarną.
- Dystans społeczny był zachowany u nas, jest dezynfekcja obiektu, są maseczki u naszych klientów, mamy nieczynną wypożyczalnię łyżew, bo tak wynika z obostrzeń bezpośrednio i tak samo baru też nie otwieramy, żeby te wszystkie wymogi sanitarne zachować. Jesteśmy też na świeżym powietrzu, więc tu nie ma kwestii ograniczenia co do gabarytów. Ludzie dystans bez problemu zachowują i to też sanepid stwierdził, że nie stwarzamy zagrożeń.
- mówi Piotr Fornalski, a jego żona Danuta Fornalska dodaje, że kwiaciarnię otworzyła po to, aby zarobić pieniądze na utrzymanie obiektu - miesięcznie to koszt około 50 tysięcy złotych, bo taflę trzeba mrozić, nawet jeśli lodowisko nie działa. Pomysł z kwiaciarnią stał się popularny w całej Polsce, ale przyciągnął też uwagę sanepidu.
- Została kwiaciarnia ukarana czyli ja, ale ja nie przyjęłam absolutnie tego mandatu 30 tysięcy [złotych - przyp. red.] i lodowisko drugie 30 tysięcy. Powiedzieli, że będą tak codziennie przychodzić. Policja, 4 radiowozy stały i pilnowały cały dzień lodowiska. Policjanci stali na terenie, straszyli ludzi.
Teraz państwo Fornalscy z prawnikami konsultują dalsze posunięcia - deklarują, że wystawionego mandatu nie zapłacą.
data publikacji: 08.01.2021