Chodzi o wypowiedź Krystiana Wawrzyniaka, prezesa spółki Tramwaje Szczecińskie, podczas Komisji Rady Miasta ds. Gospodarki Komunalnej. Prezes nazwał swoich pracowników „prostymi ludźmi", odniósł się tez do niskich wymagań wobec kandydatów na motorniczych i roszczeniowych zachowań załogi. Dziś za te sowa przeprasza.

W przesłanym do redakcji oświadczeniu czytamy:

„Bardzo serdecznie przepraszam za moją niefortunną wypowiedź podczas Komisji ds. Gospodarki Komunalnej. W żadnym momencie moją intencją nie było obrażenie żadnego z członków załogi Tramwajów Szczecińskich. Zdaję sobie sprawę z tego jak ważną i ciężką pracę wykonują motorniczowie. Wiem, że potrzebują konkretnych rozwiązań, które poprawią ich sytuację zawodową. Moje zbyt daleko idące uproszczenie mogło wprowadzić mylne wrażenie lekceważenia zarówno samych pracowników jak ich problemów. Delikatne kwestie przeze mnie poruszane także zostały błędnie zinterpretowane.

W piątek osobiście wytłumaczyłem się przed częścią motorniczych ze swoich słów i skrótu myślowego, którego użyłem. W najbliższych dniach planuję wizytę w drugiej z zajezdni, żeby tam również powiedzieć dokładnie to, co miałem na myśli. Mam świadomość jak zabrzmiała moja wypowiedź jednak zapewniam, że nie chciałem nikogo obrazić ani skrzywdzić słowami. Jeszcze raz serdecznie przepraszam”.

- Chcę się wytłumaczyć, w moich intencji i znaczenia, w jakim użyłem tego słowa – podkreślał Krystian Wawrzyniak w rozmowie z radiem Super FM. – Prosty, czyli prostolinijny, który oczekuje zdecydowanych, konkretnych rozwiązań, które będą go satysfakcjonowały. W tym kontekście mówiłem. Absolutnie nie w kontekście oceny człowieka. 

Przyznał, że sytuacja w spółce jest trudna. Pracownicy, których wypowiedzi cytowały media nie skarżą się wyłącznie na zarobki, ale też warunki socjalne i atmosferę w pracy.

W Tramwajach Szczecińskich brakuje ok. 40 motorniczych, mimo że spółka prowadzi stały nabór chętnych i finansuje kurs przygotowujący do pracy na stanowisku motorniczego. 13 nowych osób właśnie kończy kursy i - jeśli zdadzą egzamin końcowy - zaczną pracę jak motorniczowie. To pozwoli na zredukowanie tzw. „niewyjazdów”, które są codziennie. Nie rozwiąże jednak kryzysowej sytuacji.

- Rozważam rozwiązanie, które może tę sytuację naprawić – mówi Krystian Wawrzyniak. – W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Przede wszystkim zależy mi na naprawie atmosfery w spółce.