W związku z wykryciem ogniska pryszczycy w gospodarstwie nieopodal polskiej granicy, służby weterynaryjne wspólnie ze Strażą Graniczną oraz policją kontrolują transporty żywych zwierząt z Niemiec - informuje wicewojewoda zachodniopomorski Bartosz Brożyński.

Wysoce zaraźliwą wśród zwierząt wirusową chorobę, jak informuje Deutsche Welle, wykryto w stadzie bawołów wodnych na pastwisku w Hönow, w graniczącym z Polską powiecie Märkisch-Oderland w Brandenburgii.

Jak informuje wicewojewoda zachodniopomorski Bartosz Brożyński, w związku z tym, przez pierwsze 72 godziny wstrzymano wszystkie transporty zwierząt z Niemiec. Teraz, zanim taki transport wjedzie do Polski, przechodzi kontrolę.

- Te posterunki wspólne ze Strażą Graniczną, policją i wojewódzkim lekarzem weterynarii są już oczywiście rozstawione a w pierwszej kolejności będą sprawdzane świadectwa tych zwierząt: czy są zdrowe - informuje Brożyński. - Ale oprócz dokumentacji, będzie też sprawdzany rzeczywisty stan tych zwierząt: jak wyglądają ich kopyta, czy nie są zaślinione - bo to pierwsze objawy na podstawie których można ocenić, że występuje pryszczyca. I jeżeli pojawi się jakikolwiek cień wątpliwości, to wojewódzki lekarz weterynarii swoją decyzją będzie mógł taki transport zawrócić do Niemiec.

Pryszczyca nie jest groźna dla ludzi, cytowany przez DW niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka informuje także, że "spożycie żywności pochodzącej od zakażonych zwierząt nie stanowi zagrożenia". Po niemieckiej stronie kolejne gospodarstwa są badane pod kątem pryszczycy a strefa ścisłego nadzoru weterynaryjnego rozciąga się do Berlina. Zamknięto też ZOO w stolicy Niemiec.