Sezon bez dramatu na Głębokim to wyjątek - mówił w Rozmowie Radia Super FM szef szczecińskiego WOPR Jacek Kleczaj. Podkreślał, że toną osoby kąpiące się tam w miejscach niestrzeżonych, zazwyczaj są pod wpływem alkoholu.

- Zdarzyło nam się rzeczywiście 2 lata temu, że nikt nie utonął na Głębokim - i to był ewenement, bo średnia roczna Głębokiego to są 2 osoby - opowiadał Kleczaj. - Mówimy oczywiście o tych miejscach niestrzeżonych. A to ratowanie życia odbywa się w sytuacji, kiedy ci ludzie byli przestrzegani, że nie wolno wchodzić do wody, nie wolno po spożyciu alkoholu się kąpać. Tam w ogóle w miejscach niestrzeżonych nie powinno się pływać, bo dno jest nierówne. Samo jezioro wbrew nazwie nie jest bardzo głębokie, w tamtych rejonach to jest około 4,5 metra maksymalnie. Ale ponieważ dno jest bardzo nierówne, to nigdy nie wiadomo, gdzie się znajdujemy.

Innym, narastającym problemem, są użytkownicy pływających, dmuchanych desek, tak zwanych SUP. Jak podkreślał Kleczaj, zdarzają się osoby, które wyruszają nimi na tor wodny na Odrze. Co, jak podkreśla ratownik WOPR, jest "głupotą, która nie znajduje żadnego wytłumaczenia", gdyż pływają tam duże jednostki i powodują mocne falowanie wody.