Pozew o pieniądze z budżetu państwa na oświatę - po blisko trzech latach wystartował proces Szczecin kontra Skarb Państwa. Zdaniem pozywającego, prezydenta Piotra Krzystka, za rządów PiS miasto nie dostało wszystkich należnych środków z tytułu subwencji oświatowej. Według radnych PiS, to działanie wyłącznie polityczne, a najwięcej pieniędzy na oświatę brakuje właśnie teraz.

O sprawie wiadomo od 2022 roku, gdy o roszczeniach miasta informował prezydent Piotr Krzystek, trzy lata później, w czerwcu 2025 roku odbyła się pierwsza rozprawa: - Pierwszym świadkiem była Lidia Rogaś, w tamtym czasie wiceprezydent miasta odpowiedzialna za oświatę - informuje rzecznik prezydenta Łukasz Kolasa.

- Domagamy się, przypomnę, ponad 111 milionów złotych, tylko za lata 2018 - 2020, mówimy tutaj o różnicy, która dotyczy wypłat dla nauczycieli - mówi Kolasa. - Naszym zdaniem subwencja oświatowa powinna pokrywać wszystkie koszty związane z wynagrodzeniem nauczycieli. Zawsze pierwsza rozprawa jest w pewnym sensie zapoznawcza dla sądu. Dla którego to zupełnie nowa sprawa, musiał poznać nasze zdanie - i musiał poznać zdanie strony pozwanej. Wiceprezydent Rogaś była dobrej myśli po tym posiedzeniu.

Prezydent Szczecina zapowiada, że pozew będzie rozszerzany o kolejne lata.

W szczecińskiej radzie miasta PiS od lat z kolei jest w opozycji. Zdaniem byłego wiceministra oświaty, radnego Macieja Kopcia z PiS, pozew Szczecina to działanie polityczne. Kopeć mówił portalowi wSzczecinie.pl, że to obecnie, za rządów Donalda Tuska, Szczecin musi najwięcej dopłacać do oświaty - i choć interpelował w tej sprawie, pytał, co teraz robi samorząd Szczecina, jakie propozycje ma rząd premiera z KO dla samorządów w kwestii finansowania oświaty - tak ta interpelacja została bez odpowiedzi prezydenta miasta.