800 osób będzie zwolnionych w samej elektrowni, kolejnych ponad tysiąc w powiązanych zakładach - po to, by Donald Tusk mógł przypodobać się Niemcom - oceniali politycy PiS, którzy domagają się zmiany decyzji o przyspieszeniu - do sierpnia 2026 roku - wygaszania bloków węglowych w Elektrowni Dolna Odra w Gryfinie.

Według europosła PiS Joachima Brudzińskiego, "Zielony Ład" jest tylko na pokaz, dla krajów takich jak Polska - bo, jak mówił, Niemcy z węgla się nie wycofują.

- Z jednej strony mamy ten bełkot Ursuli von der Leyen, że "jeszcze więcej zielonej energii" - a z drugiej strony mamy racjonalne, zimne wykalkulowane stanowisko kanclerza Niemiec, Friedricha Merza, który mówi "nie będzie żadnego odchodzenia przez energetykę niemiecką od kopalin", nie likwidują Niemcy żadnego bloku węglowego - mówił Brudziński. - Więc pytamy dzisiaj Tuska, pytamy panią minister Henning-Kloskę i innych ministrów rządu: czy w ten sposób Tusk, realizując tę agendę dalej będzie tworzył wspólnie z Henning-Kloską parki narodowe wokół Elektrowni Dolna Odra? Będziemy robić teren dla rekreacyjny dla bogatych Berlińczyków, "zielone płuca" dla Berlina - i przy okazji "zaorzemy" przemysł na Pomorzu Zachodnim

- Dolna Odra to także bezpieczeństwo Polaków - przekonywał poseł PiS Marek Gróbarczyk. - Po atakach dronów na Polskę dostaje się kluczowym, jeśli chodzi o zapewnienie funkcjonowania państwa polskiego. W takiej sytuacji Tusk podejmuje decyzję o likwidacji, bodaj najważniejszych bloków energetycznych dla funkcjonowania Pomorza Zachodniego.

Politycy Koalicji Obywatelskiej zwracają uwagę, że decyzja o wygaszaniu Dolnej Odry została podjęta za rządów PiS, w 2020 roku - informuje o tym również zarząd Polskiej Grupy Energetycznej. 

Z kolei burmistrz Gryfina Mieczysław Sawaryn w oświadczeniu napisał, że "wcześniejsze ustalenia mówiły o latach 2028/29 lub nawet po roku 2032".