Z jednej strony pokaz zobojętnienia na ludzką krzywdę, gdy filmiki z upokarzania bezdomnych mają milionowe zasięgi - ale, z drugiej strony, pokaz siły ludzkiego oburzenia na takie zachowania, wtedy publikacje znikają z sieci - to wnioski z dyskusji w Rozmowie Radia Super FM o zachowaniu ukraińskiego influencera w Szczecinie.

Agnieszka Zalewska, prezes Polskiej Fundacji Przeciwdziałania Uzależnieniom zwracała uwagę, co tak naprawdę oznacza rozdawanie bezdomnym wódki i papierosów do kamery.

- Budowanie swojego wizerunku na potężnym cierpieniu ludzkim jest bardzo okrutne - bo uzależnienie jest potężnym cierpieniem ludzkim, kogoś kto tak naprawdę stracił kontrolę nad swoim życiem i jest bezwolny - podkreślała Zalewska. - A my? Nasza empatia jest już na tak niskim poziomie, że takie treści oglądamy, że takie treści mają udostępnienia i że takie treści mają milionową oglądalność. Jest już taka jednostka chorobowa, czyli zmniejszenie wrażliwości emocjonalnej.

Ale, nie należy ustawać w wysiłkach, aby patoinfluencerów zwalczać - podkreślała w naszym studiu Barbara Kaleńczuk, ekspertka ds. marketingu.

- W momencie, gdy taka sprawa staje się głośna, gdy coraz więcej społeczeństwa neguje tego typu treści - wówczas zarówno dostawcy platform reagują, "zrzucając z rowerka" - tak to nazwijmy - tego typu posty, ale też właśnie my, jako użytkownicy mamy realny wpływ, możemy masowo zgłaszać tego typu treści: wystarczy gdzieś znaleźć 3 kropeczki, kliknąć "zgłoś" - mówiła Kaleńczuk

Dodajmy, że ukraiński influencer opisywał swoje filmy ze Szczecina jako "obłaskawianie osób bezdomnych".